Czy często czytając jakiegoś posta lub opis produktu przekrzywiacie głowę z niedowierzaniem pytając: „Co?! Kto to w ogóle tłumaczył?” My też tak często mamy. Ba! Od początku pandemii obserwujemy wzrost „autorskich” tłumaczeń, najczęściej wykonywanych przez samozwańczych tłumaczy, którzy po prostu świetnie znają język.
Znam angielski, ale tłumaczenie wolę zostawić innym
Najczęściej zgłaszają się do nas klienci biznesowi, którzy nie są zadowoleni z jakości tłumaczeń, które inna firma dla nich wykonuje. Jako agencja językowa, staramy się nie tylko pomagać firmom w budowaniu komunikacji w różnych językach, lecz również pomagamy już na wczesnym etapie wykryć słabo wykonane tłumaczenie. To na pierwszy rzut oka nie takie proste… im dłużej coś czytamy, tym bardziej się z tym oswajamy, i koniec końców tłumaczenie nie wydaje nam się „dziwne” lub nieprzystępne. Jak nie dać się zatem złapać w pułapkę kiepskiego tłumaczenia?
Przede wszystkim poprawność
Tłumacz musi być nie tylko specjalistą z zakresu języka obcego, ale również znawcą swojego ojczystego języka. Konieczna jest nie tylko wiedza z zakresu gramatyki i ortografii, ale również interpunkcji, składni czy słowotwórstwa. Jeśli tłumaczenie, które otrzymałeś/aś zawiera błędy językowe, np. złe końcówki fleksyjne (klasyka gatunku), brak lub nadmiar przecinków, brak pisowni wielką literą w przypadku nazw własnych, to pierwszy sygnał, że możesz mieć do czynienia z niekompetentną firmą dostarczającą tłumaczenia. Warto wtedy przekazać tekst zaufanemu tłumaczowi, który zdąży naprawić co się da, póki nie jest za późno.
Nie możesz marszczyć brwi podczas czytania
Słabo przyswajalne tłumaczenie zawiera niezasymilowane kalki językowe (a), konstrukcje gramatyczne lub związki frazeologiczne oraz kolokacje, niespotykane w języku docelowym (2). Może też być pozbawione odpowiednich technik przekładu, które sprawiają, że tekst jest zrozumiały dla docelowej grupy odbiorców (3).
Poniżej garść przykładów w praktyce
Poniżej przykłady (z języka angielskiego) najczęściej spotykanych błędów:
(1) He seems to be clever.
On wydaje się być mądrym.
Wydaje się mądry.
Jako język fleksyjny, polski nie wymaga użycia zaimka osobowego przed czasownikiem. Bez wyraźnej potrzeby, np. emfazy (…), jego użycie jest błędem.
Dodani czasownika „być” przed przymiotnikiem w powyższym zdaniu jest zbędne i tym samym błędne. Jest to typowy przykład kalki językowej, w tym przypadku konstrukcji gramatycznej.
Let it dry for 30 minutes.
Pozwól schnąć przez 30 minut.
Zostaw do wyschnięcia na 30 minut.
W tym przypadku można od razu wyczuć nienaturalność przekładu. Pranie jest w końcu od nas zależne i to my decydujemy o jego losie, nieprawdaż? Bzdura! Kalkowana konstrukcja gramatyczna jest niespotykana w języku polskim i każdy użytkownik języka od razu wyczuwa, że to tłumaczenie jest niepoprawne.
(2) This glue shows good resistance to water.
Klej wykazuje dobrą odporność na wodę.
Klej cechuj się wysoką odpornością na wodę.
W polskim nie występuje kolokacja „dobra odporność”, podobnie jak „zła odporność”. Odporność to odporność. Poprawne przymiotniki, które łączą się z rzeczownikiem „odporność”, to „wysoka” lub „niska”.
Dodatkowo, w tłumaczeniu tego zdania możemy zaobserwować jeszcze jeden błąd, tym razem na poziomie leksykalnym. Chociaż czasownik „wykazywać” jest poprawnym tłumaczeniem czasownika „show”, to jest raczej używany w kontekście naukowym. W języku potocznym, mniej sformalizowanym (takim jak informacja o kleju na opakowaniu produktu) nie powinno używać się wysokiego rejestru (tj. formalnych słów, terminów, zwrotów i konstrukcji). Zły dóbr rejestru, tj. stopnia formalności języka, to częsty błąd popełniany przez początkujących tłumaczy. Błąd tego typu występuje również przy użyciu uwielbianych przez Alfa Lingua translatorów…
(3) Let’s go to Wendy’s.
Pójdźmy do Wendy’s.
Pójdźmy do McDonalda.
He bought the Escalade.
Kupił sobie Escalade.
Kupił sobie Cadillaca.
Delta Force had to help.
Delta Force musiało pomóc.
Komandosi Delta Force musieli pomóc.
Could you pass me a Kleenex?
Mógłbyś mi podać kleenexa?
Mógłbyś podać mi chusteczkę?
Nie zapominajmy o wątku kulturowym
Ostatnim obszarem, o którym warto wspomnieć w kontekście naturalności i przyswajalności tłumaczeń jest kwestia tła kulturowego. W zdecydowanej większości dotyczy ona tekstów kultury, takich jak książki, filmy i seriale, ale czasem okazuje się niezwykle istotna przy tłumaczenia artykułów czy treści umieszczanych na stronach www i w social mediach. We wszystkich powyższych przykładach należy użyć technik przekładu, które umożliwią odbiorcy zrozumienie przekazu.
Aby poprawnie wybrać technikę (lub też nie skorzystać z żadnej) tłumacz musi znać grupę docelową odbiorców przekładu. Na przykładzie pierwszego zdania możemy stwierdzić, iż w przypadku gdy jest to tłumaczenie filmu, który pojawi się na platformie streamingowej, nie jest konieczne użycie techniki przekładu. Tłumacz może zdecydować się na przedstawienie oryginalnego „Wendy’s”, zakładając że odbiorca jest osobą, która zna amerykańską kulturę ponieważ korzysta z platformy streamingowej, co najczęściej oznacza, że regularnie ogląda filmy i seriale produkcji amerykańskiej. Jeśli natomiast film ma być transmitowany w telewizji publicznej, tłumacz musi użyć techniki uogólnienia i zmienić oryginalne „Wendy’s” na „McDonald’s”, tak aby tłumaczenie było zrozumiałe dla każdego.
W kolejnych przykładach widzimy zastosowanie techniki dopowiedzenia oraz techniki i uogólnienia.
She was given a raise.
Dano jej podwyżkę.
Dostała podwyżkę.
Eye cream should be applied twice a day.
Krem pod oczy powinien być nakładany dwa razy dziennie.
Nakładaj krem pod oczy dwa razy dziennie.
W obu powyższych przykładach zdania wyjściowe są w stronie biernej. Każdy tłumacz powinien wiedzieć, że język polski, w przeciwieństwie do języka angielskiego „nie lubi” strony biernej. Brzmi ona bardzo technicznie i instruktażowo oraz jest wykorzystywana głównie w instrukcjach obsługi i opisie procesów, chociaż nawet w takich tekstach rzadko można spotkać się z podstawową formą strony biernej, ale raczej z formami zakończonymi na -no i -to oraz wykorzystaniem słowa „należy”. Dlatego tłumacząc z języka angielskiego na język polski, należy jak ognia unikać strony biernej, gdzie tylko jest to możliwe.
Złota zasada tłumaczeń – kto będzie jego odbiorcą?
Temat tłumaczeń jest zawsze niewyczerpany. W zależności od pary językowej, rodzaju tekstu źródłowego czy grupy odbiorców, analiza przekładu będzie się różnić i obszary które będą najistotniejsze dla optymalnego tłumaczenia będą różne. W tym artykule chcieliśmy po prostu przedstawić najważniejsze aspekty tłumaczeń w jak najbardziej uniwersalny sposób, tak by każdy mógł choć trochę orientować się czy dostarczone mu tłumaczenie jest poprawne i czy usługa za którą zapłacił spełnia ogólne wymogi poprawności przekładu.
Mamy nadzieję, że Was nie zanudziliśmy. Co prawda podobnie jak wszyscy cierpimy na „klątwę wiedzy”, ale tym artykułem chcieliśmy Wam uświadomić, że Wy też jesteście w stanie spojrzeć na tłumaczenia krytycznym okiem i w przyszłości być bardziej świadomym klientem biur tłumaczeń czy freelancerów.