Wywiad z osobą dwujęzyczną poniżej
Siema, uważasz siebie za osobę dwujęzyczną – twoja mama jest Polką, a tata Algierczykiem, ale od urodzenia mieszkasz we Francji. Jakie języki miałeś w domu? Jak wyglądało twoje wychowanie językowe w domu?
Tak. Urodziłem się we Francji i tam się wychowałem, ale moja mama jest Polką. Jak byłem mały, to słabo mówiła po francusku, więc z nią prawie zawsze mówiłem po polsku, chyba że mój tata był w pokoju, to wtedy wszyscy rozmawialiśmy po francusku. Tata nie nauczył mnie jego ojczystego języka oprócz takich podstawowych słów. Mieszka we Francji od 40 lat, więc mówi po francusku bardzo dobrze, bez obcego akcentu.
W domu miałeś polski i francuski, wychowałeś się we Francji – czyli tam też chodziłeś do szkoły. W szkole pewnie był tylko francuski, bez polskiego?
Tak, ale była opcja trzeciego języka na maturze (w dodatku do angielskiego i hiszpańskiego/niemieckiego), więc wybrałem polski. To był bardzo krótki egzamin, nie było żadnych lekcji do niego, a chciałem mieć dobra ocenę, więc wybrałem taką opcję. Jest też dużo innych języków do wyboru na maturze we Francji, np. arabski, portugalski itd. Poza tym polskim na maturze w szkole miałem tylko francuski.
A czy kiedy Twoja mama poprawiła się we francuskim, to polski nadal był u Ciebie w domu?
Tak. Woli mówić po polsku, szczególnie jak się na mnie denerwuje (śmiech). Poza tym uważa, ze nauka języka ojczystego jest ważna, więc często mówi do mnie po polsku. Ma dużo polskich koleżanek we Francji i ich dzieci albo nie potrafią mówić po polsku, albo się wstydzą i ona uważa, że tak nie powinno być. Dodatkowo moja rodzina w Polsce musi się ze mną dogadać – spędzam około miesiąc rocznie w Polsce – dlatego muszę mówić po polsku.
Super, czyli faktycznie miałeś w trakcie dorastania cały czas 2 języki w domu. Interesuje mnie bardzo proces myślowy u takich osób – w jakim języku ty na co dzień myślisz? Polski, francuski czy może jeszcze angielski? Czy to zależy od sytuacji, np. gdy jesteś smutny to myślisz po polsku, a kiedy zdenerwowany to po francusku? Czy emocje (albo cokolwiek innego) mają wpływ na to, w jakim języku myślisz?
Najczęściej po francusku, ale jak jestem w Polsce, to francuski trochę zanika i bardziej myślę po polsku. Wydaje mi się, że po prostu to zależy od tego, jakiego języka najwięcej słyszałem danego dnia. Po angielsku też czasami myślę, gdy spędzam dużo czasu w Internecie, ale tak w ciągu dnia nie. Myślę, że jak jestem zdenerwowany, to częściej myślę po polsku, bo on wydaje mi się bardziej „agresywny” i ogólnie polskie przekleństwa są lepsze. Np. jak mi telefon spadnie, to „kurwa” samo ze mnie wychodzi (śmiech). Albo jak kieruje i widzę chamskiego kierowcę, to też mówię „co za, kurwa, chuj”, niżeli coś po francusku.
A zauważyłeś może, czy jakieś emocje towarzyszą ci, gdy myślisz po francusku? Albo konkretne sytuacje?
Na studiach zawsze myślę po francusku i w bardziej formalnych sytuacjach, na przykład w pracy czy u lekarza. Nie wiem, jak to powiedzieć, ale polski wydaje mi się bardziej „przytulny”, np. po całym dniu gadania po francusku czuje się dobrze, jak wracam do domu i mogę mówić po polsku, mimo że mówię dużo lepiej po francusku. Gdy mam jakieś silniejsze emocje, to też częściej myślę po polsku. To chyba przez to, że po polsku mówię prawie tylko z mamą i z dziadkami, ale nie jestem pewien.
O, to ciekawe, czyli tak jakby polski kojarzy ci się z domem? Z takim bezpiecznym miejscem.
Dokładnie.
A powiedz, skoro twój tata jest Algierczykiem, to rozmawiał z Tobą kiedykolwiek po arabsku? Bo rozumiem, że arabski to jego ojczysty język? Czy od zawsze po francusku z tobą rozmawiał?
Nie arabski, ale język „kabyle” (etniczność w Algierii jest skomplikowana), ale tak, kabyle to jego pierwszy język. Czasami coś do mnie powie w nim, ale to coś prostego, bo mam bardzo słaby poziom. Przez 99% czasu rozmawia ze mną po francusku. Uważał, że to on musi nauczyć mnie francuskiego, bo mama tego nie zrobi.
Czyli trochę jest tak, że twój mózg się „adaptuje” do danego języka i zaczyna w nim myśleć, ciekawe. W takim razie rozumiem, że przy tym wywiadzie myślisz po polsku? I w ogóle czy odpowiadanie na te pytania sprawia ci jakąkolwiek językową trudność? Czujesz jakąś barierę czy na luzie udaje ci się przekazać to, co chcesz?
Teraz myślę po polsku, tak. Wszystko rozumiem, ale trochę trudno mi odpowiadać, bo rzadko piszę po polsku. Nigdy nie chodziłem do polskiej szkoły, więc nie uczyłem się gramatyki, odmian czasowników itd.
Jasne, rozumiem; i tak super ci idzie i bardzo się cieszę, że tak odpowiadasz.
Ogólnie jak mówię/piszę po polsku, to czuje się trochę głupi; po prostu mam dużo mniejszy zakres słownictwa, niż po francusku i robię dużo błędów. Przy rodzinie to mi nie przeszkadza, ale w bardziej formalnych sytuacjach czuję się trochę niepewny.
A gdy ktoś ci coś tłumaczy, coś nowego objaśnia – to myślisz po polsku czy po francusku? W jakim języku sobie „kodujesz”, poznajesz nowe rzeczy?
Raczej po francusku, w szkole to w ogóle nie myślę po polsku. A jak ktoś mi coś po polsku wytłumaczy, to zdarza się, że sobie to przetłumaczę na francuski, choć teraz tego już nie robię; to było, jak byłem mały. Po polsku mnie denerwują przypadki, nie ma tego we francuskim i czasami muszę się zatrzymać w zdaniu i się zastanowić, jak odmienić słowo (według jakiego przypadku).
Czyli teraz, jak ci ktoś tłumaczy coś po polsku, to już nie musisz sobie tego przetłumaczać na francuski? Rozumujesz już po polsku?
Tak, już nie muszę, chyba że są jakieś słowa polskie, których nie rozumiem. Na przykład pamiętam, jak wujek mi coś tłumaczył o swojej pracy na kopalni, to sobie wyobrażałem sytuacje po francusku. Po prostu mówił o jakichś narzędziach, nie pamiętam, jakich, ale polskiego słowa nie znałem, to prosiłem, aby mi wytłumaczył, o co chodzi i potem myślałem o tym słowie po francusku. Tak samo jak uczyłem się prowadzić samochód, miałem z 16 lat i po raz pierwszy usłyszałem słowo „sprzęgło”. Nie wiedziałem, o co chodziło; poprosiłem, aby mi pokazał i potem, jak mówił „sprzęgło”, to myślałem „ok, embrayage” (sprzęgło po francusku).
A tak na co dzień nie mieszają Ci się te języki wszystkie? Jak żyjesz we Francji, nie zdarza ci się wplatać czegoś po polsku? I tak samo jak jesteś w Polsce, to wtrącasz jakieś słowa francuskie?
Kiedy mówię po polsku, na pewno wtrącam francuskie słowa, ale to tylko z powodu braku słownictwa. Często mówię francuskie słowo z nadzieją, że ktoś tam zrozumie albo mama przetłumaczy. Natomiast kiedy mówię po francusku, to jedyne polskie słowo, które mogę wtrącić, to „kurwa” (śmiech). Na przykład ostatnio kolega jeździł jak debil na autostradzie i musiał gwałtownie zahamować – „kurwa” samo mi wyszło. Ale w ogóle o tym nie myślę.
To jest właśnie najciekawsze, że wychodzi z ciebie jakieś polskie słowo, a ty w ogóle o tym nie myślisz, nawet jeśli to przekleństwo (śmiech). A masz jakiś język, w którym preferujesz czytać? I w którym preferujesz mówić/słuchać go?
Wolę czytać po francusku, bo jestem bardziej przyzwyczajony do tego. Słuchać zdecydowanie bardziej wolę polskiego, bo, jak mówiłem, kojarzy mi się z domem.
A kiedy masz sytuację, w której np. rozmawiasz po francusku i nagle wchodzi polski, to płynnie się na niego przełączasz czy trochę ci zajmuje, żeby „przyzwyczaić” mózg do tego drugiego języka?
Nie, mogę płynnie przejść z polskiego na francuski. Często tak robię z mamą, jak jesteśmy na dworze i nie chcemy, żeby ktoś zrozumiał naszą rozmowę. Np. przechodzimy na polski we Francji albo na francuski w Polsce.
Wiadomo, że polski i francuski to inne rodziny językowe, ale czy ty, jako osoba dwujęzyczna, zauważasz jakieś podobieństwa między nimi? Czy uważasz jednak, że one są kompletnie inne?
Jest dużo francuskich słów w polskim (czy tam łacińskich i greckich, które też istnieją po polsku), np. tutaj: kompletnie/completement, ale po za tym to podobieństw nie widzę.
A takie pytanie stricte tożsamościowe – bardziej czujesz się Polakiem czy Francuzem/Algierczykiem?
Polakiem/Algierczykiem. Francuzem się za bardzo nie czuję, nie mam tutaj rodziny poza rodzicami i oni oboje chcą się wyprowadzić z Francji. Wychowałem się w dzielnicy imigrantów, gdzie poznałem bardzo mało „prawdziwych” Francuzów. Dobrze znam francuską kulturę, historię i lubię ten kraj, ale i tak czuję się trochę inny, niż prawdziwy Francuz, który ma tutaj rodzinę od zawsze. Nie, że nie lubię Francuzów, czy mam jakiś kompleks wobec nich; po prostu jesteśmy inni i to jest okej.
Jasne, zrozumiałam. Też fakt, że polski ci się kojarzy z domem pewnie ma dużo do gadania. A swoją przyszłość widzisz we Francji czy jednak wolałbyś kiedyś wrócić do Polski i zamieszkać tu na stałe? Albo jeszcze jakiś inny kraj?
Trudne pytanie; w ogóle nie wiem, co będę robił po studiach. Idealnie by było mieć zachodnią wypłatę w Polsce (śmiech). Nie miałbym żadnych problemów z emigracją z Francji, ale po prostu nie myślałem, dokąd.
Czyli nie jest tak, że chciałbyś mieszkać konkretnie w Polsce kiedyś? Po prostu sam jeszcze nie wiesz?
Lubię Polskę, ale nie wiem, jak się tam żyje; musiałbym tam pracować i zostać na conajmniej cały rok, aby się dowiedzieć. Największe problemy, jakie widzę, to długa zima i smog (jestem ze Śląska); musiałbym to przeżyć, aby wiedzieć, czy mi to tak naprawdę przeszkadza.
I ostatnie pytanie – do najtrudniejszych języków świata należą np. chiński, japoński, arabski, ale też polski i niektórzy zaliczają również francuski – jak się w ogóle czujesz z faktem, że władasz dwoma z najtrudniejszych języków na świecie i trochę umiesz trzeci?
Nie wiem, nigdy o tym nie myślałem, ale nauka angielskiego była dla mnie bardzo łatwa. Jakby to był język dla małych dzieci, nie wiem, jak to opisać – nie ma trudnej koniugacji, przypadków i wydaje się, że połowa słów pochodzi z francuskiego.
Fakt, w obu jest bardzo dużo słów z łacińskiego. No dobra, to nie będę cię już dłużej męczyć. Bardzo dziękuję za przeciekawe odpowiedzi!
Nie ma sprawy, jakbyś jeszcze czegoś potrzebowała, to możesz napisać. Powodzenia i mam nadzieję, że uda ci się zdobyć 5 za wywiad.